Podróże palcem po gumowym globusie

14:49:00


Pierwszy tydzień listopada był zdecydowanie tygodniem wyzwań. Zasiadając przed ekranem w miniony wtorek, gdy zanurzałam się myślami w mini podsumowaniu ubiegłego tygodnia, nie przypuszczałam, co przyniosą nadchodzące dni. Płynę więc dalej rzeką poniedziałku, nie próbując nawet bawić się we wróżkę - cokolwiek ma się zdarzyć, niech będzie - jak śpiewa mi właśnie w głośnikach niejaki Damian S. (klik), dziękuję Fitkoli (klik) za instagramową inspirację!

Wraz z Bonitą szykujemy się do zimy. Mamy czapkę, rękawiczki, niestety butów nadal brak. Wyzwanie botkowe uznaję za nadal aktualne. Czarno-biała diva przechodzi w ostatnim czasie swoistą metamorfozę - z psa nieśmiałego w kumpla wszystkich dom odwiedzających. Przyczyna zmian o 180 stopni pozostaje nieznana i intrygująca. 

W weekend moje serce złamał Lidl, a konkretniej - Pilos. Odkryłam nową linię jogurtów owocowo-warzywnych. Wewnętrzna łza rozpaczy spłynęła ku głębi serca, gdyż od paru lat po głowie chodził mi pomysł na jogurty warzywne - uważam, że w dzisiejsze erze bycia fit i czystej michy pomysł miałby szansę się sprawdzić. Trochę się dotychczas (czytaj: do minionej soboty) dziwiłam, że takich jogurtów jeszcze nie wyprodukowano, a wtajemniczeni w tajemniczy pomysł twierdzili, że raczej niewielu chciałoby coś tak dziwnego zjeść A tu proszę-ubiegli mnie. Znalazłam opcję pomidor-wiśnia i burak-jabłko. Kupiłam tę pierwszą i jakoś nie mam jeszcze chęci otworzyć. Totalnie nie wiem, czego się spodziewać. Kolejne odkrycie kubków smakowych (tym razem przetestowane) to wafle ryżowe od Good Food- cieniutkie, chrupiące i smakowite. Wypróbowałam już kilka z tej nowej, smakowej serii (z oregano, nasionami chia, amarantusem, pieprzem, solą morską), a teraz wyczaiłam takie z bazylią i quinoa-komosą ryżową. Smaczne i naprawdę czuć bazylię. 

Tak, jak zaplanowałam w zeszłym tygodniu - zaczęłam zabawę z Memo Book, czyli notesem w kropki. Marzyła mi się od jakiegoś czasu mapa Europy z zaznaczonymi do tej pory odwiedzonymi krajami. Po zazielenieniu państw, które odwiedziłam, jasno nakreśliły mi się destynacje kolejnych podróży marzeń - Holandia, Norwegia i Wielka Brytania.

Kolejny tydzień oznacza kolejne ćwiczenia, rozciągania i, co najfajniejsze - postępy z kolanem. W tym tygodniu w ruch poszły nowe przyrządy do ćwiczeń, z których najbardziej spektakularna jest wielka, gumowa piłka, którą turlam i miętoszę na różne strony, podróżując po globusie nie palcem, lecz piętą. Jest fajnie. Lubię profesjonalne okreslenie tegoż przyrządu, czyli Body Ball - gdybym miała na studiach do wyboru na wfie takie zajęcia, byłabym pierwsza w kolejce.
Pozdrowienia!

You Might Also Like

0 komentarze