Green is what? Good!

12:16:00

Zielone jabłko dla tego, kto wie, skąd pochodzi cytat z zielonego paska ;-) Dziś posiedzimy w zielonej aurze, bo miniony tydzień minął w kolorze natury. Tak jakoś przypadkowo wyszło. A czemu akurat na zielono pokolorowałam ostatnie dni? 

Pierwsza podpowiedź czai się w powyższym kolażu. Namiętnie cisnę tydzień próbny z e-bookami na Legimi. A tu biblioteczka za każdym razem wita tłem w kolorze choinkowych igieł. Na początku myślałam, że może zdecyduję się na najniższy abonament, teraz - sama nie wiem...trochę brakuje mi tu tytułów. Mam jeszcze kilka dni namysłu. Kolejna zieleń kryje się w pisakach w nowym kubku, a raczej nie-kubku, czyli moim małym DIY, dzięki któremu moje biurko is shining like a star. Więcej o nim wkrótce. 


Na początku tygodnia, po dłuuugiej przerwie, postanowiłam wybrać się na pielgrzymkę do głównej biblioteki w centrum, co dokumentują górne zdjęcia. Wysiadłam z autobusu z widokiem na billboard, który do teraz rozkłada mnie na łopatki. Hasło - mistrzostwo. Nie wierzę w przypadki ;D  Widok po stronie prawej uchwyciłam wracając do domu. Kwintesencja centrum Poznania - nowe drogi rowerowe, billboard reklamujący nową galerię handlową, a w tle - Okrąglak. Gdybyśmy się obrócili o 180 stopni i poszli prosto - dojdziemy do Starego Rynku.
Drugi rząd zdjęć nie ma za dużo wspólnego z zielenią, chyba, że rozumianą jako powiew nowości - tak też poczułam się skręcając nowe meble, z których najbardziej cieszy mikro stoliczek. Super funkcjonalny i po prostu ładny, bo prosty. Nie obyłoby się bez Bonity w tygodniku - dziś przyciąga Waszą uwagę energetycznym kolorem koca (i poduszki-motylka). Kto wie, może czeka ją kariera ambasadorki serialu Orange is the new black? Wpasowałaby się idealnie!


Na koniec najlepsze, czyli jedzenie - naszła mnie ochota na zrobienie zupy krem z zielonych warzyw. To był mój zupowy debiut i jestem z niego zadowolona, bo wyszła całkiem smaczna. Dołożyłam do niej grzanki obtoczone w przyprawach oraz podsmażone ziarna słonecznika. Następnym, zupowym razem nadejdzie czas na wersję z warzyw czerwonych oraz białych. 
Skoro już jesteśmy w dziale spożywczym, parę dni temu był 11 listopada, a ja mieszkam w Wielkopolsce...tak, nie sposób nie wspomnieć o rogalach świętomarcińskich :-) Dobrze smakują tylko ten jeden raz w roku. Kiedyś za nimi nie przepadałam, z wiekiem poglądy i smaki się zmieniają... ;-)

Trzymajcie się zielono! Idę odpalić aplikację Legimi ;-)

You Might Also Like

0 komentarze