Stuknął nam rok!
17:48:00
Jakieś dwa tygodnie temu siedząc w autobusie przyszła mi do głowy myśl, że w sumie jakoś niedługo minie rok odkąd istnieje poliptyk. Jak potem sprawdziłam - brawo, przypomniałam sobie trochę po czasie. Teraz czuję się jak w sylwestrową noc, podsumowując, co się wydarzyło...i wiecie co? Nie mam wątpliwości, że założenie bloga pod koniec zeszłorocznych wakacji było bardzo dobrym pomysłem.
Przez rok udało mi się w miarę regularnie pisać - utrzymanie plus minus jednego posta na tydzień to już nawet jakaś regularność. Jak mawia moja siostra - powinnam rozpocząć karierę polityka, ponieważ zaczynając mówić po drodze gubię główny wątek...cóż, całkiem podobnie wygląda życie poliptyka. Zaczęłam z myślą przewodnią, by był to blog związany trochę z moimi studiami, trochę z kreatywnością, a trochę - niech okaże się w praniu. Z biegiem tygodni coraz bardziej przekonywałam się, że przyjemność sprawia mi pisanie czasem też o mydle i powidle, tak po prostu o przemyśleniach życiem inspirowanych, które wepchnęłam do pojemnej szufladki myślodsiewnia. Trochę odpłynęłam od portu architektura krajobrazu i sama jestem ciekawa, gdzie dodryfuję w następnej kolejności.
W ciągu minionych dwunastu miesięcy zdążyłam zmienić w swoim życiu dużo, nawet bardzo dużo - części wyzwań musiałam stawić czoła, inne podejmowałam z własnej woli i cieszę się, że stałam się silniejszym człowiekiem i uważniej patrzę na życie. W międzyczasie zdążyłam skończyć studia, zepsuć kolano i mieć tyle szczęścia w tym nieszczęściu, że siedząc teraz przed monitorem mogę powiedzieć: jestem na ostatniej prostej w wyścigu po pełną sprawność! Ach, to jest uczucie nie do opisania. Zdążyłam nawet trochę popracować (kocham pracę z dziećmi!), a teraz mogę śmiało powiedzieć - tej jesieni nastał czas, by porządnie zadbać o zdrowie. Jak pisałam w poście księżniczkowym - trzeba szanować siebie tak samo, jak innych. Muszę wałkować regularnie to zdanie. Wracam do formy, by w przyszłym roku wrócić na zumbę.
Dziękuję ci, drogi poliptyku, stary przyjacielu - za to, że jesteś. Wniosłeś nową jakość do mojego życia i pokazałeś, jak czadersko jest robić coś po prostu dlatego, że to sprawia przyjemność. Nieustannie udowadniasz mi, że warto być sobą i robić to, do czego jestem przekonana.
Na marginesie: tytułowe zdjęcie zrobiłam wracając z pracy do domu. Czułam się jak na wakacjach, choć byłam w mieście ;D lubię to miejsce ze względu na ciekawą atmosferę. Patrzę przed siebie - a tu sosny jak nad Bałtykiem, odwracam się i widzę centrum handlowe. Równocześnie jestem na granicy miasta i wsi. I tym sposobem opanowałam bilokację i siedzenie na dwóch stołkach równocześnie :-)