Kaligrafia dla leworęcznych - praktyczne wskazówki

19:19:00

brush lettering, modern calligraphy, hand lettering for beginners

Jakiś czas temu wspominałam Wam, że w zeszłym roku zaczęłam przygodę z nauką kaligrafii nowoczesnej (czy też brush letteringu albo hand letteringu, jak kto woli ;)) - więcej tutaj (klik). Przekonałam się, że to wciągające, relaksujące zajęcie, które nie wymaga wielkich nakładów czasu i pieniędzy, lecz początkowo droga wiedzie trochę pod górkę, szczególnie dla leworęcznych (piąteczka dla wszystkich!) nauka sprawnego pisania za pomocą giętkiego pędzelka jest trochę większym wyzwaniem niż dla praworęcznego. Trudniej zapanować nad zmianą grubości linii, gdy piszesz pod prąd, i, co gorsza - zamazujesz to, co stworzyłeś.


Nie trwóż się jednak, początkujący miłośniku kaligrafii - nawet leworęcznym dane jest opanować tę sztukę i tworzyć z satysfakcją. Nie jestem jakimś mistrzem, dopiero się uczę - lecz widzę spore postępy! Początkowo trudniejsze litery wydawały mi się niemożliwe do napisania, teraz bez problemu je wykreślam. Chciałabym podzielić się dziś kilkoma wskazówkami, które znacząco ułatwiły moje leworęczne zmagania z kaligrafią nowoczesną.

Pierwszym krokiem na drodze do piśmienniczego sukcesu jest wybór odpowiedniego narzędzia - brush pen o twardej, zbitej końcówce, która nie będzie tańczyła po papierze w sposób niekontrolowany. Poniżej zamieszczam dla porównania dwa pisadła, którymi operuję:

1. Pentel Touch, który idealnie sprawdzi się w lewej, kaligrafującej dłoni. Gumowa, twarda końcówka zapewnia możliwość stabilnego operowania grubością kreski.

2. Brush pen z zestawu Crelando (24 kolory) z Lidla - grubsza końcówka umożliwia tworzenie linii szerszych, jednak jest zbyt miękka, a dodatkowo się rozdwaja - odradzam na początek.

Znając podstawową zasadę, że grubszą linię rysujemy do dołu, natomiast cieniutką - ku górze, proponuję zacząć od solidnego przećwiczenia rysowania samych takich właśnie kresek:

brush pen


Po takim wstępnym zaprawieniu polecam przećwiczenie pisania pojedynczych liter. Jedne będą bardziej przyjazne (a, l czy i), inne początkowo będą płatać figle. Na początku spory problem sprawiało mi m i - płynne połączenie tak skrajnych grubości linii obok siebie wydawało się niemożliwe. Rozłożyłam więc litery na czynniki pierwsze i osobno rozrysowałam poszczególne ruchy - pomogło! Poniżej przedstawiam jeszcze kilka bardziej kłopotliwych liter:



Dużym ułatwieniem okazało się częste odrywanie ręki od kartki i niełączenie liter (tak często, jak to tylko możliwe;)). Warto też podłożyć pod piszącą dłoń niewielką kartkę, by bezpośrednio nie mazać po napisie. W razie potrzeby papier zamortyzuje poziom rozmycia. 

Im dalej dłoń będzie od napisu (jak Wam wygodniej - czy to trochę w górze, czy też trochę bardziej z boku) - tym Wasza praca będzie przyjemniejsza, a efekty lepsze. No i praktyka - regularne ćwiczenie to najlepszy lek! To co, pióra w dłoń i lecimy z koksem? ;)

You Might Also Like

0 komentarze