Kreatywne postanowienia noworoczne

19:14:00


Rzeczy do zrealizowania w 2017 roku spisałam już jakiś czas temu. Dałam im trochę dojrzeć, przejrzałam jeszcze raz i stwierdziłam - dobra, to jest to. Ze wszystkich pomysłów, które siedzą mi w głowie, wyłuskałam te, które wiążę z kreatywnością, czytaj-poznawaniem czegoś nowego, uczeniem się. Uważam, że lepiej odkrywać nowe rzeczy niż stać w miejscu, chociażby kroki miały być malutkie ;-).

Oto moja mała lista to do, czyli co zrobię u progu ćwierćwiecza?

Na sportowo: pójdę na zajęcia z jogi albo pilatesu. Marzą mi się już od dawna! Szczególnie joga, choć pilates jako sport przeznaczony dla osób po kontuzjach też kusi. Najzwyczajniej w świecie chciałabym iść na jakieś zajęcia grupowe, wzmocnić mięśnie i czuć się bardziej gibka :-). Jeszcze tylko kwartał i mogę myśleć o normalnych aktywnościach, szał ciał!

Praktycznie: w końcu zamknę rozdział pod tytułem ja, kierowca. Krótko i na temat ;-).

Planistycznie: będę dalej prowadzić własny kalendarz. Odkąd w wakacje pierwszy raz usłyszałam o idei bullet journalingu, czyli tworzeniu własnego, dopasowanego do indywidualnych potrzeb plannera, wiedziałam, że to coś dla mnie. Zaczynałam trzy razy. Najpierw, na próbę, w zwykłym zeszycie w kratkę...




Potem w wersji kwadratowej i na gładkim papierze, odręczne rysowanie tabelek było wyzwaniem: ;-))


Ostatecznie znalazłam spokój i stabilizację w memobooku - kartki w kratkę okazały się strzałem w dziesiątkę! Zależało mi na tym, by nie wpaść w kalendarzową paranoję i nie przesadzić ze skupianiem się na mało istotnych elementach, typu milion cienkopisów i rysowanie godzinami ozdobnych obrazków. Uważam, że kalendarz ma być przede wszystkim...kalendarzem, postawiłam praktyczność na pierwszym miejscu, to tu zapisuję plany tygodniowe, prowadzę kolekcję książek przeczytanych/do przeczytania, podobnie z filmami czy miejscami do odwiedzenia. Ozdobniki potraktowałam jako drugorzędny dodatek, w którym spełniam się biorąc udział w mikro wyzwaniach, o których w następnym punkcie ;-)

Mój ukochany kropek (zarówno w środku, jak i na zewnątrz, żeby nie było ;-)) plus kilka migawek z wyzwania, w którym obecnie biorę udział na insta, patrz niżej:


Wyzwaniowo: w październiku przypadkiem trafiłam na bloga Kasi (klik) i jej  wyzwanie kreatywne. Przez dwa tygodnie każdego dnia na instagramie wstawialiśmy interpretacje rysunkową bądź kaligraficzną hasła na dany dzień. Poznałam ciekawych ludzi, dobrze się bawiłam i...szczerze zdziwiłam, że ziomki z Poznania stanowiły tak liczną część wyzwaniowego zespołu :D Wkręciłam się, więc postanowiłam dołączyć do kolejnej, instagramowej zabawy #kreatywnebujo - przez cały styczeń odwzorowujemy w bullet journal hasła z rozpiski.
tak się bawiłam w jesiennym wyzwaniu!   
pierwsze podejścia do hand letteringu...


Piśmienniczo: biorąc udział w Zenjowym wyzwaniu zakładałam, że poćwiczę choć trochę ręczne pisanie. Zachwycają mnie piękne, fantazyjne napisy wykonywane brush penami,  specjalnymi pisadłami o końcówce pędzla (coś dokładnie w połowie drogi między pisakiem a pędzelkiem <3). Próbowałam swoich sił z moim starym aquash brushem, o którym rozpisywałam się tu (klik), jednak a. okazało się to za trudne, b. po ośmiu latach wspólnej zabawy końcówka się wysłużyła i nie spełnia się przy cieniutkich, precyzyjnych liniach. Wyzwanie przeżyłam więc tworząc obrazki techniką udawanej kaligrafii dla beginnerów - cienkopisem. Tymczasem traf chciał, że w grudniu Kasia zaczęła w swoim sklepie sprzedawać wcześniej przetestowane brush peny dla początkujących...;-) właśnie zakochuję się w tym zestawie (klik) i czuję, że jeśli nie kupie obu, to chociaż jedno z pisadeł i będę tworzy takie cuda:


Piśmienniczo po raz drugi: chciałabym ruszyć z pięknym pisaniem również na tablecie graficznym. W końcu! Tyle razy o tym myślałam i ostatecznie wybierałam inne priorytety. A przecież nie po to go kupiłam, żeby leżał i kwiczał z nudów, czas najwyższy odkurzyć Wacoma (którego, by the way, upolowałam z poleceni w świątecznej ofercie Biedronki w zeszłym roku w bardzo dobrej cenie, warto śledzić gazetkę :-).


Smakowo: pragnę odkrywać nowe smaki! W ciągu minionych dwunastu miesięcy przekonałam się do imbiru, jogurty naturalnego zamiast owocowego, pokochałam puddingi z nasion chia i wyrobiłam opinię na temat batatów. Przetestowałam jakieś kilkanaście nowych herbat i zaczęłam pić regularnie kawę (choć to ostatnie powinnam wykreślić ;-)). Chciałabym i w tym roku pozostać otwarta na nowe doznania smakowe, a co to będzie? Sama jestem ciekawa ;-)).

Na koniec...ja, Picasso: w 2017 chciałabym w końcu dokończyć obraz - pejzaż, który czeka od ładnych paru lat w za regałem. Czemu o nim zapomniałam?

No, to do dzieła!
Wszystkiego dobrego w kolejnym roku życia dla Was, ziomeczki <3

You Might Also Like

0 komentarze