(Współczesną) księżniczką być, czyli historia pewnej korony
17:53:00
Jaram się pierdołami, to nie nowość. Nowym nabytkiem w mojej małej kolekcji przedmiotów naładowanych semantycznie jest natomiast różowiutka, zgrabna i błyszcząca korona. Takie właśnie nakrycia głowy towarzyszyły nam na ostatnio wieczorze panieńskim koleżanki, w którym miałam przyjemność uczestniczyć. Korona bardzo przypadła mi do gustu, ponieważ była powiewem nowości – nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim gadżetem, z panieńskim kojarzyły mi się przede wszystkim (oczywiście poza opaską z welonem) różki albo coś w ten deseń.
Wieczór przebiegł bardzo sympatycznie i naprawdę dobrze się bawiłyśmy. Na rozgrzewkę smaczna
strawa i kolorowe napoje, następnie wycieczka do escape roomu, a potem główny
gwóźdź programu, czyli radosne pląsy w rytm muzyki – tak, to było to! Szczególne
podziękowania i wyraz uznania składam mej ukochanej łąkotce przyśrodkowej stawu
kolanowego lewego, która raczyła wyjątkowo dobrze współpracować. Jesteś
niezastąpiona. No dobra, nic nie trwa jednak w nieskończoność – czas wracać do
domu, wracam więc jak księżniczka – nie bez pantofelka, lecz z różową kumpelką.
Obecnie siedzi dumnie na regale, puszcza oczka wchodzącym i skłania do
refleksji. Od pierwszej chwili, gdy się poznałyśmy, daje mi do myślenia. Kim
moim zdaniem jest współczesna księżniczka? Co w ogóle oznacza ten tytuł?
Na
początek rozkminka: co mi się kojarzy jako pierwsze? Ach, tak, to proste – tak
zwana księżniczkowatość rozumiana
jako kobieta-bluszcz, która jest niesamodzielna, niezdolna do podejmowania
własnych decyzji i wiecznie potrzebuje pomocy i opieki. Za cechy prawdziwej,
współczesnej księżniczki nie uważam też upodobania do różu czy posiadania łóżka
z baldachimem. To tylko powłoka zewnętrzna, moim zdaniem tu chodzi o wnętrze.
Oczywiście, z drugiej strony, jedno drugiego nie wyklucza :-)
Jak
żyć, moi drodzy. Jak więc żyć w tymże dwudziestym pierwszy stuleciu? Jak żyć
godnie, jak rasowa dama na dworze swego życia?
Najkrócej
rzecz ujmując – w mojej głowie księżniczka XXI wieku to po prostu kobieta z
klasą. Taki wzór cnót wszelakich, klasy, stylu i, przede wszystkim – szacunku. Po
przeanalizowaniu mózg przetworzył dane i wykluło się kilka zacnych, podstawowych
filarów-założeń:
1.
Współczesna księżniczka przede wszystkim darzy SZACUNKIEM – tak samo wszystkich
ludzi, jak i siebie.
Powtarzałam,
powtarzam i będę powtarzać do znudzenia – szacunek to podstawa absolutnie
wszystkiego. Tak, jestem w tej kwestii radykałem. Tak proste, a tak trudne
zarazem - akceptować odmienność własną i
innych. Wiadomka, że nie każdemu odpowiada moja osobowość, charakter,
zainteresowania i to, jak kieruję życiem, jak spędzam wolny czas czy czym mam
zainteresowania. Nie akceptuję bycia urabianą czy urabiającą kogoś na własny
obraz i podobieństwo, bo nie chcę/ktoś nie chce zaakceptować tego, jaka jestem.
A jako że czasem łatwo nie zauważyć tej cienkiej granicy między rozwijaniem swych
horyzontów pod czyimś wpływem a byciem
urabianym – hasło o szacunku do siebie. Asertywność jest taką użyteczną cechą,
by uchronić się przed niepotrzebnym bólem (zarówno fizycznym, jak i
psychicznym). Gorąco polecam. Wszystkim. Zawsze. I Wszędzie!
2.
Współczesna księżniczka nie boi się życia.
Nie ucieka przed problemami jak tchórz. Stawia im czoła i stara się znaleźć sensowne rozwiązanie. Równocześnie walczy ze swoimi słabymi stronami i idzie do przodu. W końcu kto stoi w miejscu, ten się cofa....hmmm, szkoda by było nie sprawdzić jak jest być lepszą wersją siebie. Okej, z
drugiej strony księżniczka to przecież zwykły człowiek, zdarzają się więc
chwile słabości i rozładowania życiowych baterii. Nawet wiele takich chwil.
Milion razy ważniejsze od życiowych przystanków i rest days jest jednak wracanie do życia. Korona spadła? Podnieś,
włóż ponownie i idź dalej. ;-)
3.
Współczesna księżniczka nie jest bezrefleksyjna.
Kiedy
zdarzają się życiowe porażki (patrz: punkt 2) – wyciąga wnioski z popełnionych
błędów i chociaż stara się nie wchodzić dwa razy do tej samej rzeki.
4.
Współczesna księżniczka ma grono bliskich osób, ale umie też spędzać czas sama
ze sobą.
Nie
jest wcześniej wspomnianą kobietą-bluszczem. Lubi spędzać czas z ważnymi dla niej
osobami, ale nie jest sępem siedzącym im na głowie NON STOP. Słabe i dla
ziomków, i dla niej. Toksyczne relacje nigdy nie wychodzą na dobre. Księżniczka
ma swoje pasje, zainteresowania, i spędza też część czasu w swoim własnym
towarzystwie. Potrzebuje czasu także trochę czasu na refleksję (patrz: punkt 3).
Nie
bez przyczyny umieściłam koronę na honorowym, widocznym miejscu. Ma motywować
motywować. I wiecie co? Nie zamierzam jej przestawiać.
Ziomeczki, pytanie do Was: jakie punkty Waszym zdaniem powinny zostać dopisane do mojej listy?