Moje (niecodzienne) hobby
13:23:00
W ostatnich dniach obejrzałam więcej filmów niż przez ostatnie pół roku - prawie jeden na dzień, szok! Odpalając wczoraj płytę z Harrym Potterem i Księciem Półkrwi przypomniałam sobie, że przecież nie wspominałam jeszcze na blogu o moim dość specyficznym hobby, które podchodzi pod skłonności kleptomańskie. Mam na myśli kolekcjonowanie kinowych ulotek reklamujących filmy mające pojawić się niebawem na ekranach.
Na pewno pamiętacie przedszkolne czasy, gdy w segregatorach zbierało się karteczki i nimi następnie wymieniało po podwieczorku. Mam wrażenie, że to moje zamiłowanie do kolorowych papierków wyrosło właśnie z tych wspomnień. Gromadzenie ulotek zaczęło się samoistnie - jako gimnazjalistka wybrałam się wraz z rodziną do kina na Zaczarowaną (patrz: powyższa historyczna uloteczka). I wzięłam sobie do domu ulotkę. I kilka innych. Od tego czasu, a minęło już ponad osiem lat, przy okazji wizyty w kinie/zakupach w centrum handlowym, w którym jest kino - po prostu udaję się do ścianki z ulotkami i biorę. Czasem dostaję kartki od siostry, kiedy ta wybiera się na film. Czasem mam długie przerwy, czasem zbieram ulotki co dwa tygodnie. Wszystko dzieje się spontanicznie ;-)
No dobra, ale po co to wszystko? Jaki jest sens zbierania makulatury? Prowadzę hodowlę ulotek po to, żeby patrzeć co wchodzi(ło) do kina, jak zmienia się sposób projektowania, grafika tych mini-plakatów. Za najbardziej wartościowe ulotki uważam te reklamujące filmy mi najbliższe czy najbardziej znane. Jako sztandarowy przykład wymienię wszystkie z ekranizacji Harry'ego Pottera - ciężko było trafić w kinie na ulotki. Szczególnie ciekawe są papierki przedstawiające ostatnią część - występują w trzech różnych wariantach, a z kartki krzyczy napis To już koniec! - ten pomysł nie dotyczy jedynie Harry'ego, lecz powtarza się w przypadku różnych serii filmowych. Hm.
Od czasu do czasu lubię poukładać ulotki tematycznie, zgodnie z gatunkami filmowymi (tak jak na powyższym zdjęciu). Obecnie szukam pomysłu na ich przechowywanie - przerabiałam już album fotograficzny, ale nie dał rady przy dużej ilości kartek, więc teraz pewnie pójdę w stronę pudełka.
Ziomki, powiedzcie - zbieracie jakieś nietypowe rzeczy? Czy nie rozwijacie instynktu zbieraczego?